Jerzy Połomski zawsze dbał o wszystkich bliskich i zadbał o swoją ostatnią drogę, robiąc to w charakterystycznym dla siebie stylu

Jerzy Połomski urodził się pewnego wrześniowego dnia 1933 roku w Radomiu, jeszcze jako Jerzy Pająk.

Mało kto wtedy przypuszczał, że ten nieśmiały chłopiec o spokojnym spojrzeniu stanie się jednym z najjaśniejszych głosów polskiej estrady, ikoną stylu i elegancji, człowiekiem, którego piosenki będą rozbrzmiewać w polskich domach przez dziesięciolecia.

Od najmłodszych lat wyróżniał się wrażliwością. Lubił ciszę, lubił obserwować ludzi.

Wojna odcisnęła swoje piętno na jego dzieciństwie, ale to właśnie wtedy narodziła się w nim siła — cicha, ale niezwykle konsekwentna.

Marzył o architekturze, o tworzeniu rzeczy trwałych, pięknych, harmonijnych. Los jednak postanowił inaczej.

Screenshot

Kiedy Jerzy trafił do Warszawy, miasto przyjęło go z jednej strony chłodno, a z drugiej — otworzyło przed nim drzwi, których nie spodziewał się przekroczyć.

Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna była miejscem, gdzie po raz pierwszy zrozumiał, że głos może być jego największym darem. Miał w sobie coś, co przyciągało uwagę — spokój, elegancję, naturalny wdzięk.

Screenshot

Nie był typem skandalisty, nie szukał taniego rozgłosu. Chciał po prostu śpiewać — i robił to tak, że słuchacze milkli, jakby przez chwilę czas zatrzymał się tylko dla niego.

Jego sceniczny pseudonim – Połomski – pojawił się nieprzypadkowo. Chciał, by brzmiał bardziej artystycznie, bardziej europejsko.

Screenshot

Wkrótce zaczęły pojawiać się pierwsze występy radiowe, pierwsze nagrania, pierwsze owacje.

Rok 1958 przyniósł mu ogromne wyróżnienie – drugie miejsce w plebiscycie Polskiego Radia na najpopularniejszego wokalistę. Dla młodego artysty to był jak sygnał: „Idź tą drogą”.

Rok później ukazała się jego pierwsza płyta, a potem – już posypały się przeboje: „Bo z dziewczynami”, „Nie zapomnisz nigdy”, „Cała sala śpiewa z nami”.

Screenshot

Był jak elegancki dżentelmen z dawnych czasów. Występował w garniturze, zawsze z nienagannym uśmiechem, z manierami, których dziś brakuje.

Nigdy nie pozwalał sobie na bylejakość. Kiedy wychodził na scenę, publiczność wiedziała, że zobaczy coś prawdziwego, dopracowanego, szczerego.

Jego piosenki były pełne klasy, a jednocześnie prostoty — mówiły o miłości, tęsknocie, wspomnieniach, o życiu, które czasem boli, ale zawsze ma sens.

Choć w świetle reflektorów wyglądał jak człowiek, który ma wszystko, jego prywatność była zupełnie inna.

Screenshot

Jerzy Połomski nigdy się nie ożenił. Nie miał dzieci. Żył samotnie, choć wokół niego zawsze było wielu ludzi.

Był człowiekiem zamkniętym w sobie, ale nie chłodnym. Z przyjaciółmi potrafił rozmawiać godzinami, wspominać, żartować, filozofować.

Kochał teatr, kochał książki i spacery po Warszawie. Często można go było spotkać w małych kawiarniach, gdzie siedział przy oknie z filiżanką kawy, wpatrzony gdzieś daleko — jakby myślami był już w innym świecie, pełnym muzyki i wspomnień.

Screenshot

Nigdy nie pozwolił, by sława go zmieniła. Nie znosił pozerstwa, nie lubił rozgłosu.

Kiedy w latach 2000-tych wielu jego kolegów z estrady zaczęło narzekać na zapomnienie, on po prostu śpiewał dalej. Dopóki mógł.

Dopóki głos mu na to pozwalał. A kiedy przyszły problemy ze słuchem, przyjął to z godnością. W 2019 roku sam zdecydował, że pora zejść ze sceny.

„Wszystko ma swój czas” – mówił. I w jego ustach to zdanie brzmiało jak pożegnanie, ale też jak podsumowanie pięknej drogi.

Screenshot

Kiedy w 2021 roku zamieszkał w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie, zrobił to z pokorą i klasą.

Nie chciał litości. Chciał spokoju. Tam też spędził swoje ostatnie miesiące.

14 listopada 2022 roku jego serce przestało bić. Warszawa żegnała go w Alei Zasłużonych na Powązkach — cicho, dostojnie, tak jak żył.

Jerzy Połomski dbał o wszystko do końca. Nawet o to, jak zostanie zapamiętany.

Zostawił po sobie porządek, spokój, muzykę, która wciąż brzmi w radiu i w sercach tych, którzy dorastali przy jego głosie.

Jego życie było jak długa, melodyjna piosenka — z refrenem pełnym ciepła i słodyczy, ale i z nutą melancholii.

Był człowiekiem starej szkoły. Wierzył w wartość słowa, w siłę dźwięku, w godność artysty.

I nawet jeśli dziś świat pędzi szybciej, a muzyka stała się hałasem — wystarczy włączyć jego nagranie, by przypomnieć sobie, czym była prawdziwa elegancja i prawdziwe emocje.

Bo Jerzy Połomski nie był tylko śpiewakiem. Był historią. I tą historią pozostanie — dopóki gdzieś, w polskim domu, ktoś nuci cicho: „Cała sala śpiewa z nami…”.

Elżbieta i Krzysztof Pendereccy byli razem 55 lat. Ich historia miłosna przetrwała wszystkie próby i była podobna do tej, która rzadko spotyka się wśród gwiazd

Marcin i Rafał Mroczkowie wyglądają identycznie, ale wasze relacje nie zawsze są idealne. Jak bracia radzą sobie ze sławą i jakie są ich relacje między sobą

Iwona Pavlović świętuje 63. urodziny. Jurorka programu „Taniec z gwiazdami” miała wiele perypetii w życiu na drodze do sławy